Leksykon wojennej propagandy – podmiana norm językowych

Napaść Rosji na Ukrainę 24 lutego stanowi nie tylko naruszenie prawa międzynarodowego i suwerenności innego kraju, jest również dowodem na upadek podstawowych funkcji języka jako środka organizacji, komunikacji, instrumentu dyplomacji i porozumienia. Rozpoczęta wojna wywołała szok u milionów ludzi na całym świecie. Zderzyli się oni z bezsilnością języka, z niemożnością opisania i wyrażenia uczuć wywołanych tym, co zaszło. Okazało się, że brakuje słów, że słowa nie wystarczają, że nie są w stanie wyrazić głębi przeżyć, które powstały na ruinach języka – porozumienia, języka rozumu.

Jerry Alan Fodor twierdził, że język to w pierwszej kolejności narzędzie wyrażania myśli, sposób myślenia. Mózg za pomocą języka stabilizuje procesy myślowe, wyjaśnia i analizuje, język służy w ten sposób jako swego rodzaju koło ratunkowe, przeciwwaga. Bez języka gatunek ludzki raczej nie byłby zdolny zorganizować rozwijającej się wspólnoty z mocnymi więzami społecznymi, przekazywać doświadczeń i dziedzictwa kulturowego kolejnym pokoleniom, co doprowadziłoby do dominacji zwierzęcych instynktów i podstawowych potrzeb wskutek braku efektywnych środków organizacji społecznej. Do takich instynktów należy między innymi żądza zabijania ludzi. To język, wcale nie broń jądrowa, jest ewolucyjnym mechanizmem powstrzymywania, przeznaczonym do współpracy i współistnienia ludzi.

Błędem byłoby określać 24 lutego jako moment, w którym język rosyjski zaczął się zmieniać, to raczej apogeum. Rozwinięta w ciągu ostatnich lat (jeśli nie dziesięcioleci) propaganda narastała i stała się symbolem językowej degradacji. Polega ona na podmianie pojęć, zniekształceniu znaczeń oraz językowej manipulacji; a wkrótce po rozpoczęciu wojny wystąpiła nawet zmiana podstaw pisowni języka rosyjskiego – zamiana pisanej dotąd cyrylicą litery „З” na łacińskie „Z”, symbol „operacji specjalnej” w Ukrainie.

Zmiany takie zaszły zarówno w niektórych regionalnych czasopismach i gazetach, jak i na kanale Federalnej Służby ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej, na „Telegramie” („КуZбасс”, „РоскомнадZор, „**Z**абайкалье”). Oprócz tego poraża poziom językowej agresji o niespotykanej dotąd skali.

„Nazizm”, „denazyfikacja”, „ludobójstwo”, „pacyfikatorzy”, „nazistowscy bojówkarze”, „rewolucja pożerająca własne dzieci” i „antynarodowa junta” (2014, 2016, 2018, 2022) – cała ta mroczna, straszna i nieludzka retoryka spadała w ciągu dziesięciu lat na widzów państwowych kanałów telewizyjnych. Niestety niewielu z nich jest w stanie w sposób krytyczny odnieść się do otrzymywanych informacji.

Jeżeli spróbujemy zrozumieć przyczynę tak rozbuchanego językowego okrucieństwa i nacechowanej nienawiścią prowokacji językowej, to odnajdziemy dwa cele. W zasadzie są one widoczne gołym okiem. W pierwszej kolejności to rozniecanie nienawiści i wrogości (art. 282 KK FR), wzbudzanie w ludziach „ślepej furii”, która często sprawia, że człowiek nie jest zdolny kontrolować swoich czynów. Dla większości ludzi na świecie pojęcia „nazizm” i „ludobójstwo” mają zdecydowanie negatywne konotacje. Zawierają cały zestaw potwornych skojarzeń, które wywołują w świadomości obrazy nieludzkich faszystowskich przestępstw.

Dla mieszkańców Rosji „nazizm” i „ludobójstwo” to – z wiadomych przyczyn – szczególnie bolesne tematy. Druga wojna światowa przyszła praktycznie do każdego domu i dotknęła każdą rodzinę.

Bezceremonialna manipulacja tymi pojęciami może być nastawiona tylko na wskrzeszenie w świadomości obrazu drugiej wojny światowej, służyć jako zapalnik negatywnych skojarzeń i wspomnień o przerażających relacjach z nią związanych. Jesteśmy skłonni mocniej reagować na nacechowane emocjonalnie pojęcia, ale razem z nimi do świadomości przenika toksyczny kontekst.

W propagandzie dochodzi do zamiany antagonisty. „Zło wcielone” – to już nie nazistowskie Niemcy, a Ukraina. I wszystkie towarzyszące konteksty i reprezentacje są budowane wokół „nazistowskiej Ukrainy”.

O zbrodniach faszyzmu naucza się w rosyjskich szkołach i uniwersytetach, a ich potworności opisano w licznych książkach i wspomnieniach świadków. Niestety uczestników drugiej wojny światowej zostało niewielu. Dlatego spotykamy się (zarówno w Rosji, jak i za granicą) z tysiącami „indywidualnych” wyobrażeń o nazizmie. Te wyobrażenia różnicują się w zależności od oczytania i stopnia zgłębienia zagadnienia, ale są zgodne w jednym: nazizm jest nieludzki, bezlitosny, przerażający.

Propaganda, przywołując takie obrazy i apelując do zbiorowej pamięci, budzi w ludziach przerażenie. Widownia rosyjskich programów politycznych i informacyjnych nie weryfikuje płynących z telewizora pojęć, w poszukiwaniu ich prawdziwego znaczenia, a w jej świadomości powstaje zniekształcony obraz wydarzeń w Ukrainie. W rezultacie wiele osób uważa działania wojenne za właściwe i konieczne, gdyż są one zorientowane na zniszczenie „nazistów”. Propaganda – to wmawianie i nacisk, działające na tych, którzy nie mają zdolności krytycznego patrzenia na świat.

Drugim celem, który częściowo wynika z pierwszego, jest podtrzymywanie strachu i tłamszenie narodu. Taki język wywołuje trwogę i lęk.  Przykłady z ostatnich lat: „pacyfikatorzy”, „nacjonaliści”, „prawy sektor” (2014), „nazistowscy bojówkarze”, „oni nie są państwem”, autoradykalizacja”, „bestialstwa reżimu” (2016), „znęcanie się”, „ludobójstwo”, „krwawe zbrodnie”, „naziole”, „antynarodowa junta” (2022), „zajmiemy całą Ukrainę” (2018). To język siły, władzy i wyższości. Z orędzia Władimira Putina do ukraińskich żołnierzy: „Wasi ojcowie, dziadkowie i pradziadowie nie po to walczyli z nazistami, broniąc naszej wspólnej Ojczyzny, żeby dzisiejsi neonaziści przechwycili władzę na Ukrainie. Przysięgaliście na wierność narodowi ukraińskiemu, a nie antynarodowej juncie, która grabi Ukrainę i pastwi się nad narodem”.

W tej wypowiedzi wyraźnie widać manipulację pamięcią kulturową i pamięcią o drugiej wojnie z jednej strony, a nacechowany emocjonalnie żargon z drugiej.

W latach trzydziestych i czterdziestych dwudziestego wieku Victor Klemperer pisał: „Język Trzeciej Rzeszy usiłuje pozbawić człowieka indywidualności, ogłuszyć jako osobowość, zamienić w bezmózgą i bezwolną jednostkę, członka stada, które smagając, gonią w określonym kierunku. To język masowego fanatyzmu”.

Właśnie na „ogłuszenie” odbiorcy i zatrucie zdrowego rozsądku zorientowana jest obecnie retoryka państwowej rosyjskiej propagandy. Nawiasem mówiąc, wszystkie te pojęcia znajdują się poza granicami zasobu słów aktywnie używanych przez nosicieli języka rosyjskiego (częstotliwość słowa „nazizm” = 2,3/mln, „junta” = 1,3/mln, a już słowa „pokój” = 714/mln). Leżą one również poza nawiasem powszedniego kodu językowego nosicieli, który używany jest do komunikacji w różnych okolicznościach i miejscach. Nieustanne powtarzanie tych słów, jakby wojennej mantry, zakorzenia je w świadomości. Wcześniej, czy później stają się aktywnymi jednostkami leksykonu nosicieli, zmieniają jego mentalny słownik.

Ponadto, podobna retoryka jest używana do demonstracji „siły” i „mocy” państwa, co wytwarza u nosiciela języka wiarę w bezpieczeństwo i bycie chronionym. Dodatkowo, wskutek nieobecności używanych przez propagandę pojęć w aktywnym zasobie słów, człowiek poddaje się tym naciskom i nie jest w stanie ustalić etymologii trudnych pojęć oraz kontekstu ich użycia. Pozostaje tylko zdać się na doświadczenie, które zależy od wielu czynników: zakresu wiedzy, wykształcenia, osobistego stosunku do dziejących się wydarzeń, historii rodzinnej. Od tego zależy, czy nosiciel języka będzie w stanie przełożyć swoją wiedzę na temat junty w Myanmarze na bieżącą sytuację i ustalić, że ukraiński system państwowy nie ma z nią nic wspólnego. Albo, na przykład wziąć pod uwagę, że Żyd raczej nie staje się nazistą. Częstotliwość użycia wspomnianych wyżej pojęć mocno wzrosła w ciągu ostatnich lat i wielu odbiorców już zna te kluczowe słowa i na nie reaguje; długookresowy plan rosyjskiej państwowej retoryki – systematyczne, stopniowe zwiększanie agresji językowej i interwencji skrajnie negatywnej leksyki ze wszystkich możliwych platform. W następstwie w Rosji zachodzi formowanie sztucznie stworzonej przestrzeni leksykalnej, szarej strefy, której zakładnikami są przekonania o prawidłowości wojny, otumanienie i presja na ludzi. Ta przestrzeń jest skrajnie napięta i naładowana negatywnymi emocjami, a jej uczestnicy gotowi rozpocząć wyrażanie swojego gniewu, posługując się instrumentami lingwistycznymi podarowanymi przez propagandę.

Kluczowe słowa pozostają niezmienione, retoryka również, ale będą służyć usprawiedliwieniu realnych agresywnych czynów. Ludzkość jest skupiona wokół słowa. Żyjemy w granicach określonych kodów językowych i używamy języka społecznie stratyfikowanego. Na przykład mieszkańcy wielkich miast w większości nie mówią językiem identycznym z tym używanym w małych miastach, uczeni i wykładowcy na uniwersytetach, mówią innym językiem, niż ten, którym posługują się jego niewykształceni nosiciele. Obecnie zachodzi rozszczepianie ustalonych norm językowych, ofensywa obcych dla mowy powszedniej pojęć.

Agresywne wmuszanie, w istocie obcych kulturowo i emocjonalnie negatywnie zdeterminowanych pojęć, powoduje nierównowagę. Rozpada się znany językowy schemat, a nosiciel języka potrzebujący ukojenia w „języku jako środku myślenia”, napotyka nienawistne pojęcia wplatające się w mowę, która traci przy tym swoje kulturowe, historyczne i etymologiczne znaczenie dla nosiciela języka. Prawdopodobnie jest to jedną z przyczyn usunięcia z rosyjskich podręczników historii jakichkolwiek wzmianek o Ukrainie.

Podsumowując, należy stwierdzić ze smutkiem, że nie tylko wojna, niewidzianej dotąd skali kryzys ekonomiczny i narastająca izolacja rosyjskiej kultury na zawsze zmienią rosyjskie społeczeństwo i nałożą a nie swoje piętno, ale zmieni się również język, do którego za przyczyną bezprecedensowych antyukraińskich propagandowych wrzutek wejdą zniekształcone i przeinaczone pojęcia. Zakorzenią się w świadomości ludzi. A po wojnie, razem z nimi zakorzenią się odnowione negatywne konotacje. To jeszcze jedna katastrofa, która nadciąga na nosicieli języka rosyjskiego, niezdolnych opierać się tej propagandowej agresji.