A przecież miałam zamiar prowadzić szczery dziennik pod hasłem „witamy w dyktaturze”.

Nawyk śledzenia zmian w rosyjskim ustawodawstwie najpierw doprowadził do tego, że niektóre rzeczy przestałam zapisywać – tym samym otwarte dyskusje o obecnej sytuacji [przemilczenie! (1)] zmieniły się w prywatne rozmowy z ludźmi, do których mam zaufanie – a potem zaczęłam już zupełnie się powściągać i nie dopuszczać do siebie pewnych myśli. Dusić je w zarodku.

Zaraz spróbuję rozebrać ten mechanizm na części pierwsze: jeszcze zanim wrażenie uformuje się w myśl, jakoś sama bezbłędnie wyczuwam, że prowadzi ono w niewłaściwe rejony, może być niebezpieczne i brzemienne w skutki **[przemilczenie! (2)], i sama biję się po rękach.

Te znaki ostrzegawcze stawiałam nieświadomie. Nie powiedziałam sobie na przykład, że nie wolno myśleć o rewolucji: ograniczenia pojawiły się mimowolnie i stały elementem zwykłej ostrożności. Na przejściu dla pieszych trzeba się rozejrzeć, w drodze do domu nocą – wyjąć chociaż jedną słuchawkę i obserwować otoczenie, pijane towarzystwo obchodzić z daleka i tak dalej. Kiedy zauważyłam, że odruchowa ostrożność ogarnęła też myśli, poczułam obrzydzenie. No proszę, jak łatwo i naturalnie włącza się mechanizm autocenzury! I jakiej wewnętrznej walki zaczęło nagle wymagać zwyczajne doprowadzanie myśli do końca.

Do tego dochodzą inne ohydztwa, mądrości na poziomie „żona nie ściana, da się przesunąć”. Nie chciałoby się głupio nadstawiać (3) i tym samym ułatwiać im pracy (4). Było trzymać mordę na kłódkę*,* poza tym wszyscy i tak wiedzą, o co chodzi.

[Tu dobrze byłoby wstawić przemyślenia na temat natury takiego pokrętnego rozumowania i milczenia – ale rekursywnie przemilczę.]

Ale do czego właściwie zmierzam.

Widzę to teraz dwojako: z jednej strony każdy normalny i uczciwy obywatel FR, który dobrze przemyślał sytuację [przemilczenie! (5)], kiedy na jednej szali ma całą myśl społeczną dotyczącą prawa do sprzeciwu wobec represji (6), a na drugiej obecne prawodawstwo („Przestrzegajcie swojej Konstytucji!”), będzie postępował tak [przemilczenie! (7)], jak mu podpowiada serce.

Z drugiej strony walka o świetlaną przyszłość nie gwarantuje sukcesu. I niezupełnie wiadomo, dlaczego swoje jedyne i drogocenne życie człowiek jest zobowiązany spędzić w nie najlepszych warunkach [przemilczenie! (8)], na, powiedzmy, walce z jakimś tam emerytem (9) i stworzonym przez niego reżimem. Spodziewana ofiara jest ogromna, a sukces niegwarantowany.

Po uwzględnieniu tej dwojakości kolejnym logicznym krokiem wydaje mi się analiza obaw – czym właściwie ryzykuję?

  1. Więzienie napawa mnie strachem. Tak, bardzo nie chcę zostać pozbawiona tych resztek wolności, które ma obywatel FR poza kratkami.

  2. Boję się bólu. Żaden ze mnie bojownik czy bohater, prędzej zwyczajny nieobojętny człowiek z empatią.

  3. Boję się tego, jak zetknięcie z machiną represji może odbić się na mojej rodzinie: nawet zasrany mandat za naruszenie przepisów kodeksu administracyjnego (10) przekracza rodzinny budżet, kiedy ma się krewnych w starszym wieku z teczką diagnoz wymagających leczenia ambulatoryjnego.

  4. Boję się, że rodzice starym radzieckim zwyczajem będą szukać sposobów i znajomości, żeby jakoś wydostać mnie z paszczy Lewiatana; skręca mnie na samą myśl o ojcu, który dzwoni gdzieś i z mojego powodu się przed kimś płaszczy.

A przecież w rzeczywistości nie robiłam nic złego, nic, przez co powinnam czuć, że jestem winna i zasługuję na karę. Jednak w obecnych ramach prawnych żaden trzeźwo oceniający sytuację [przemilczenie!] i starający się myśleć niezależnie o zaistniałych okolicznościach człowiek nie czuje się bezpieczny.

P.S. Nawet w trakcie pisania tego wygładzonego, pełnego przemilczeń tekstu, zastanawiam się, na ile niebezpieczne jest jego publikowanie. Wiadomo że jestem zwykłym człowieczkiem, mój zasięg medialny to kilkunastu znajomych, nie więcej. Ale jaki sens ma pisanie takiego tekstu do szuflady? A jednak: co, jeśli zobaczy to znudzony funkcjonariusz? I dopatrzy się przestępstwa w tym, że z czymś się nie zgadzam, nie robię potrójnego salta w tył w przypływie służalczości i rozmyślam o jakichś tam prawach?


(1) <O wojnie>; zgodnie z obecnym ustawodawstwem może zostać uznane za „dyskredytację sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej” (20.3.3 Kodeksu Wykroczeń) – grzywna od trzydziestu tysięcy do miliona rubli, lub za „świadome publiczne rozprzestrzenianie fałszywych informacji o działaniach Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, wypełnieniu obowiązków przez organy państwowe Federacji Rosyjskiej” (207.3 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej) – grzywna od siedmiuset tysięcy do pięciu milionów rubli lub kara do piętnastu lat pozbawienia wolności.

(2) <Prześladowaniami politycznymi>; zgodnie z obecnym ustawodawstwem Federacji Rosyjskiej może być uznane za „świadome publiczne rozprzestrzenianie fałszywych informacji o działaniach Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, wypełnieniu obowiązków przez organy państwowe Federacji Rosyjskiej” (207.3 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej) – grzywna od siedmiuset tysięcy do pięciu milionów rubli lub kara do piętnastu lat pozbawienia wolności.

(3) <Dać pretekst do prześladowań o podłożu politycznym>.