KOBIETA NA WOJNIE

Dobrze wiem, czym jest wojna. Doświadczałam wojny w Czeczenii między dziewiątym a dwudziestym rokiem życia. Dlatego radzę kobietom, dzieciom i osobom starszym, by w miarę możliwości opuścili strefę działań wojennych. W trakcie tak zwanych „zaczystek” ginie dużo osób. Młodzi mężczyźni są łapani, torturowani i rozstrzeliwani. W naszym sąsiedztwie rozstrzelano Ingusza, Czeczeńca i Rosjanina. Zwyczajnych cywili. „Żeby było międzynarodowo!” – powiedzieli rosyjscy żołnierze.

Żołnierze mogą pastwić się nad kobietami. Odpuszczali tylko tym dziewczynom i kobietom, które chodziły w łachmanach i smarowały swoje twarze i dłonie sadzą, mąką lub ceglanym pyłem, unikali ich, myśleli, że są chore.

Ludzi, którzy zostali w ojczyźnie, czekają ciężkie próby. W 2000 roku u nas w Groznym odbyła się trwająca dwa tygodnie „zaczystka”. Rosyjscy żołnierze najpierw postanowili strzelić w naszą klatkę schodową z granatnika. Tak po prostu, dla zabawy. Żeby trzecie, drugie i pierwsze piętro, które i tak już zawaliły się na siebie, stały się jednością z parterem. Przeszkodziły im dwie prostytutki mieszkające w domu naprzeciwko. Jedna z nich pochodziła z Dagestanu, a druga z czeczeńskiej wioski. (Ta druga bardzo się bała, że znajdzie ją wujek i ją zabije. Nie miała ojca ani rodzonych braci.) To właśnie prostytutka z Dagestanu (została wspomniana w jednym z moich dokumentalnych opowiadań jako Zajna) wyskoczyła pod ostrzałem do rosyjskich żołnierzy i wyperswadowała im plan „jednoczenia” pięter. Z biegiem czasu wojskowi Federacji Rosyjskiej i lokalne prostytutki weszli w bliższe stosunki. Razem pili domowe wino, jeździli BTR-ami po okolicy i szabrowali, chociaż na początku i prostytutkom się dostało: grożono im rozstrzelaniem.

Od razu po tym, jak Zajna się za nami wstawiła, żołnierze FR postanowili zebrać wszystkich ocalałych z okolicznych ulic i zamknąć ich w ciasnej, dusznej piwnicy. W naszej chruszczowce nie było piwnicy. Wszystkich, których znaleźli, zagoniono do piwnicy domu naprzeciwko. Potem żołnierze się naradzali, stojąc na górze i spoglądając w dół przez podniesioną klapę: czy rzucić w nas kilkoma granatami, czy nie; pokazywali nam je nawet, pijani własną bezkarnością. Takie rzeczy działy się cały czas. Kilka miejscowych rosyjskich rodzin wraz z nielicznymi czeczeńskimi rodzinami, które nie zdążyły wyjechać ze stolicy na wieś, zginęło w okolicy piekarni koło przystanku Neftjanka. Zginęły kobiety i dzieci, gdy do ich piwnicy wrzucono granaty. Nie mieliśmy więc złudzeń.

Któryś z żołnierzy zaproponował, żeby zawieźć nas do wąwozu. Niezbyt zachęcająco zabrzmiało oświadczenie: „Dowód osobisty się wam już nie przyda!”. Tak powiedzieli mojej matce.

Z jedenastu osób (pierwszej partii pod ścianą) etniczną Czeczenką była tylko jedna kobieta, wszyscy pozostali mieszkańcy Groznego byli Ukraińcami, Białorusinami, Rosjanami, Inguszami – przedstawicielami rodzin wielonarodowych. Żołnierze strzelali nad naszymi głowami. Śmiali się. Stara sąsiadka Nastasja (Stasia) pełzała przed nimi na kolanach, błagała o litość. Grozili, że nas rozstrzelają, ale potem złagodnieli, machnęli ręką, powiedzieli, że sobie żartowali i żebyśmy poszli do diabła i nie ważyli się pokazywać w rodzinnych ruinach, które dawno zastąpiły nam domy w Iczkerii. Miałam czternaście lat. Byłam ranna. Szesnaście odłamków w nogach.

Życie kobiety na wojnie jest trudne. Każda kobieta przeżywa wojnę po swojemu. Nie zgadzam się z opinią, że kobieta na wojnie jest łatwym celem. Kobiety walczą, są zaradne, sprytne, przebiegłe i wystarczająco odważne. Nie zawsze toczą otwartą walkę, one walczą za swoją rodzinę, swoje dzieci, żeby przeżyć. Kobiety w każdej sytuacji starają się zachować równowagę. Nie patrząc na smutek wokoło, modlą się, żartują, śpiewają, nie rezygnują z marzeń o czasach pokoju. Kiedy pytałam sąsiadki, o czym marzą, ich odpowiedzią było: tylko o pokoju, żeby nie strzelano z czołgów w dom, żeby ojcowie i bracia przeżyli i że chciałyby jeszcze bardzo dożyć swoich kolejnych urodzin.

Niektóre dziewczyny i kobiety szły na przyspieszone kursy medyczne i zostawały w trakcie wojny pielęgniarkami. Starały się pomagać sąsiadom i swoim rodzinom przeżyć trudny czas. To także kobiety musiały tłumaczyć dzieciom, czym jest wojna. Wszystkie dzieci widzą, czują i rozumieją, ale często interpretują te czy inne wydarzenia po swojemu i są nimi tak przerażone, że mogą zwariować, dlatego na kobiecie spoczywa również odpowiedzialność za pomoc psychologiczną dziecku. Nie bójcie się, gdy dzieci bawią się w wojnę – często właśnie tak radzą sobie ze stresem: dzieci bawiły się w wojnę między pierwszą i drugą czeczeńską, raz były czeczeńskimi bojownikami, raz rosyjskimi żołnierzami, raz wyobrażały sobie, że są szahidami i szły „umierać”, a przed „bitwą” głośno czytały modlitwę.

Do obowiązków kobiet należy chronienie mężczyzn przed nadużywaniem alkoholu i narkotyków, ponieważ stres odbija się na wszystkich i nawet ci, którzy nigdy nie stosowali używek, mogą próbować ratować swoją psychikę za pomocą substancji odurzających.

Zwyczajne lekarstwa w trakcie wojny kobiety zamieniają na receptury babci. Profesjonalne maseczki na twarz zostają zastąpione przez śmietanę i ogórki, oczywiście jeśli uda się je zdobyć. Kobiety zaopatrują się w domowe konserwy i przygotowują konfitury. Brakuje wszystkiego. Dlatego kobiety cieszą się z każdego prezentu, czy jest to spinka, czy piękne guziki. Porody regularnie przyjmują w domu akuszerki, tak było podczas pierwszej i drugiej wojny czeczeńskiej. Pod ostrzałem rzadko komu udawało się dostać do szpitala. Podczas intensywnych walk szpitale nie działały. W związku z brakiem środków higieny na wojnie wykorzystuje się wszystko, co jest pod ręką, nawet podpaski robi się ze starych prześcieradeł, ubrań i tak dalej. Bandaże również robi się z prześcieradeł.

Matki przerabiają dzieciom ubrania ręcznie, podczas zawieszenia broni ciężko pracują na bazarze, ponieważ w trakcie wojny rynek staje się jedynym źródłem zarobku. Na głównym rynku w Czeczenii kwitł handel wymienny: kryształową salaterkę po prababci można było na przykład wymienić na parę ziemniaków i trochę solonych szprotów, a kilka trzylitrowych szklanych słoików – na chleb. Byli staruszkowie i dzieci, którzy żebrali wzdłuż rzędów straganów, żeby ktoś kupił im jedzenie. Żebrano też w szpitalu, na leki dla siebie i krewnych. W tym samym czasie lokalne elity budowały dla siebie domy z jasnorudej cegły, a miasto zalały drogie zagraniczne samochody.

Kobiety starały się ubierać zwyczajnie, tak żeby nie rzucać się w oczy i nie denerwować ludzi: „wojna, a ty się stroisz”. Chodziły w podomkach i kaloszach. Tylko bojownicy kupowali za walutę kurtki i spodnie w kolorze khaki od żołnierzy rosyjskiej armii. Cywile starali się trzymać jak najdalej od takiej wojskowej odzieży, żeby ustrzec się kuli snajpera.

Latem kobiety i młodzież zbierały na ulicach owoce, szukały owoców jagodowych w opuszczonych ogrodach. Matki uczyły dzieci odróżniać miny i pociski, żeby uniknąć dodatkowego niebezpieczeństwa. Przed początkiem zbiorów owoców w ogrodzie należało ostrożnie rozsunąć wysoką trawę, sprawdzić czy nie ma w pobliżu min przeciwpiechotnych – wyskakujących – albo naciągniętego drutu miny-pułapki, które są bardzo niebezpieczne. Były przypadki, że ludziom urywało nogi.

Mężczyźni w trakcie wojny albo walczą, albo się lenią. Czasami sobie dorabiają, ktoś zajmuje się szabrem. Całe brzemię codzienności spada na barki kobiet. One zajmują się bytem, wspierają dzieci, handlują, szydełkują, szyją, gotują, noszą wodę pod ostrzałem. Kobiety starają się, żeby mężczyźni, którzy znajdują się w domu, jak najrzadziej wychodzili na ulicę, żeby nie trafili na „zaczystkę”. W trakcie „zaczystek” łapie się każdego, kto się nawinie, i oskarża o popełnienie wszystkich grzechów głównych.

Po dwie–trzy godziny stałyśmy pod ostrzałem w kolejkach po wodę przy studniach czy w ogrodach. Wśród nas nie było młodych mężczyzn. Czasami podchodził jakiś staruszek, ale kobiety, które mieszkały obok niego, mówiły, że przyniosą mu wiadro wody, a on wracał do domu.

Zwykłe dziewczyny i kobiety w Czeczenii nie zadawały się z kobietami upadłymi – tak mówiono na prostytutki. Stroniono od nich, gardzono nimi. Jednakże niektórzy mężczyźni korzystali z ich usług. Dobrze pamiętam, jak w naszej dzielnicy Groznego pojawiły się jedna za drugą dwie kobiety, obie po trzydziestce, samotne. Przybyły po pierwszej wojnie i ulokowały się w mieszkaniach, z których nagle zniknęły rosyjskie rodziny. Jedna opowiedziała na podwórku, że pochodzi z Dagestanu, druga (czy mówiła prawdę, nie wiem), że jest z czeczeńskiej osady.

Starszy Czeczeniec, który żył niedaleko nas, tłumaczył obecność takich kobiet w Czeczenii tym, że różne narody od starożytności osiedlały się przy Czeczeńcach, niektóre nawet nauczyły się języka, poznały obyczaje, ale Czeczeńcami duszą i krwią i tak się nie stały. Stąd, narzekał, bierze się takie haniebne postępowanie.

Obie kobiety pięknie mówiły po czeczeńsku i rosyjsku. Sąsiadki często nie odpowiadały na ich przywitania ani słowem, ani gestem, specjalnie odwracały się do nich plecami, a dzieci i nastolatków ostrzegały, że te „madame” są specyficzne. Prostytutki nie zakrywały głowy, jak my, chustkami lub hidżabami, malowały paznokcie jaskrawym lakierem, robiły makijaż, a Zajna z Dagestanu nawet nosiła spodnie, co było uważane za prawdziwe wyzwanie rzucone całemu czeczeńskiemu społeczeństwu. W republice wtedy zaczynało się ustanawianie prawa szariatu i w szkole, do której biegaliśmy pomiędzy handlem na rynku i ostrzałami, dzieci uczyły się języka arabskiego, hadisów i Koranu. Na ulicach wykonywano egzekucje. Tych, co zawinili, bili pałkami. Specjalne oddziały szariackiego patrolu łapały lubiących wypić i narkomanów.

Kobietami upadłymi w Czeczenii szczerze pogardzano – nie pozwalano im mieć dzieci (prostytutkę można było zabić, gdyby pozwoliła sobie na zwyczajne życie). Z ich usług korzystali mężczyźni z okolicy, czeczeńscy bojownicy (obrońcy Iczkerii), współżyli z nimi żołnierze armii rosyjskiej, ci ostatni razem z tymi kobietami zajmowali się w trakcie wojny szabrownictwem. Potem, gdy ustanowiono w Czeczenii rosyjski porządek, prostytutki obsługiwały milicję, do której sprawnie przeszli niektórzy czeczeńscy bojownicy,