„To wszystko, co po mnie zostanie” – człowiek z telewizorem w rękach wgnieciony w asfalt… i leżący w trumnie. Ten obraz dedykuję mojemu ojcu, który ogląda telewizję. Namalowałam obraz po tym, jak nasza rozmowa przerodziła się w kłótnię.

Przez ostatnich kilka lat ojciec całymi dniami oglądał telewizję, szczególnie zimą, kiedy wyjście na dwór było trudniejsze. (Mieszkają w mieście S., „na górze”, gdzie się właściwie nie odśnieża, i przez wyboje mama któregoś dnia złamała rękę. Od tamtej pory wyjście zimą z mieszkania na dwór zaczęło być dla moich rodziców jakimś wielkim wyczynem). Po przejściu na emeryturę ojciec nie wrócił do nauczania – mama nie zgadzała się na niespokojną i nerwową pracę – więc został i dalej „leżał na kanapie” i grał w szachy z sąsiadami. Z czasem, jak w piosence Zemfiry, „moja mama i mój tata już dawno temu zamienili się w telewizory”: telewizor zastąpił wszystkie inne myśli i zajęcia.

Wraz z początkiem wojny zauważyłam, że mój ojciec całkowicie popiera rosyjski rząd i że argumenty, których używa, nie są jego, tylko pochodzą z tego „pudła”. Jak się wejdzie trochę głębiej w temat, przestaje być taki pewny swego i nie wie, co odpowiedzieć:

– Tam są sami naziści, rozumiesz to?

– Tato, a u nas?

– No tak, u nas też są, Putin mówił… Ale nie u władzy.

– Tato, a Kadyrow?...


– Córciu, po co słuchasz tego BBC? Przecież to zachodnia propaganda. Wszyscy tam kłamią od czasów Hitlera.

– Tato, a czy Ty jesteś w stanie sobie wyobrazić, że Putin może przegrać?

– Nie!

– Ale kiedy grasz w szachy, dopuszczasz myśl, że możesz przegrać? Jak to możliwe, że w tym przypadku wykluczasz przegraną?

– W szachach jest inaczej. Kiedy gram, widzę całą szachownicę…

– I właśnie dlatego warto słuchać BBC i czytać zachodnie media – patrz na całą szachownicę, tato.

Mniej więcej tak wyglądały rozmowy z ojcem, aż pewnego razu przeszłam do krzyku. Było mi żal obrońców Mariupola i mówiłam, że są bohaterami, którzy bronią swojego miasta… A kiedy usłyszałam od taty „oficjalną wersję”, wściekła rzuciłam słuchawką. I pomyślałam: co zostanie po jego śmierci? Jakie myśli, idee może przekazać swoim dzieciom?

Tak właśnie rodził się we mnie ten obraz: człowiek leży w trumnie, a zamiast serca ma telewizor… bez sygnału. Nic nie zostanie, tylko asfalt, w który maszyna propagandy wwalcowała człowieka.

Przesłałam rysunek przyjacielowi – odpowiedział: „Trumna powinna być dokładnie dopasowana do rozmiarów ciała. W przeciwnym razie, jak mówią, zmarły jeszcze kogoś wciągnie do środka.”… Odpowiedziałam, że to jest asfalt, chociaż właściwie przypomina też niebo. Człowiek wgnieciony w asfalt…

Nie zdecydowałam się niczego zmieniać.

Ульяна Ходовецкая.jpeg